Wszyscy znają, wszyscy kojarzą. Rękodzieło. Dla jednych wytwór nudy. Inni patrzą na nie z szacunkiem dla włożonej w dany przedmiot pracy. Jeszcze inni powiedzą: „Matko Kochana! Jak Ci się tak chce? Bez sensu!” Dla Kogoś, kto nigdy nie próbował cokolwiek zrobić nigdy, przenigdy nie będzie to coś co zasługuje na słowa uznania. Dla tych, którzy próbowali i nie podołali, będzie to coś niesamowitego. A dla kogoś, kto robi to codziennie? No właśnie. Czy nie jest tak, że na początku łakniemy nowe techniki, chcemy się chwalić swoimi pracami. Staramy się, dopracowujemy każdy szczególik, wszystko po to, by na koniec popaść w rutynę i robić wszystko masowo , tylko po to, by zarobić.
Niestety, ale to moja taka mała obserwacja. Rynek zapełnia się „twórcami”, którzy działając w szarej strefie zaniżają ceny, tylko po to, by dorobić do domowego budżetu żerując na czyichś pomysłach i projektach. Robią mnóstwo małych kopii, bo przecież znaleźli to w necie. A tego im nikt nie zabroni. Szczerze? Osobiście już na to wszystko leję! Na początku swojej drogi denerwowałam się niesamowicie, ale to jak walka z wiatrakami. Szarańcza rozprzestrzenia się szybciej niż wirus jelitówki, a nam nie pozostaje nic innego jak się na to uodpornić. Przecież nie będę gnidą, która siedząc całymi dniami przed kompem wynajduje nowe osoby i zgłasza je do wszystkim znajomego urzędu. Nie mam na to czasu? Nie. Gdybym była wredna znalazłabym czas i na to. Po blisko 4 latach mojej przygody z rękodziełem stwierdziłam, że skoro to ich tak uszczęśliwia, to może tylko tyle im wystarczy? Zostawmy ich w spokoju. Chodźmy dalej. Ale nie w sensie z kilometrami czy coś :P Siedząc już w tym środowisku obserwuję niesamowicie zdolne osóbki. Często cholernie im zazdroszczę. Ale wiecie – tak pozytywnie. Może nawet nie zazdroszczę, a podziwiam. O tak! Podziwiam. Jest w tym wszystkim jednak jedna rzecz, która mnie osobiście bardzo smuci i ogromnie się jej boję. Tak sobie czasem siedzę i pacze. Pacze na ich strony, sklepiki i prace. Niektórzy nadal idealni. Wszystko dopracowane, prace z dnia na dzień co raz to lepsze, a oni sami nadal tacy sami. Skromni, zadowoleni, dążący do perfekcji. No coś pięknego!
Kończąc już te
moje wieczorne wywody, napisane jednym tchem w towarzystwie soku pomarańczowego
moim pchlim obowiązkiem jest podziękować Wam. Bo to właśnie, dzięki Każdemu z
Was jestem w tym miejscu, w którym jestem teraz. Dzięki Waszej motywacji staram
się i mam nadzieję, że starać się będę. A na koniec dzięki Wam, moim
najbliższym, a na końcu dzięki swoim rękom i małej głowie mogę robić to co
kocham!
Fajnie, że dotrwaliście do końca. Za to też dziękuję!
Fajnie, że dotrwaliście do końca. Za to też dziękuję!